poniedziałek, 21 listopada 2011

Czy banki odejdą do lamusa?

Czy moja praca za 20 lat będzie miała jakikolwiek sens?
Od dłuższego czasu przyglądam się ofertom kredytów, kont bankowych i innych cudownych produktów, jakie oferujemy w internecie. I wiecie co? Okazuje się, że często kredyt gotówkowy przez internet jest znacznie tańszy od tych oferowanych w naszym oddziale. To mi się w głowie nie mieści, chociaż rozumiem po części system, który do tego doprowadził.

Przecież nasz bank, oferując ten sam produkt w sieci nie musi wypłacić mi mojej nędznej wypłaty, nie musi zapłacić panu Ryszardowi (nasz strażnik), ani konwojentom, ani sprzątaczce, ani Pani dyrektor (która też przecież pracuje na prowizji, chociaż traktuje nasz oddział jako jej osobistą własność).

Sama, jak szukałam jakiś czas temu kredytu na samochód, to wcale nie biegłam do szefowej po rabat, tylko siadłam wieczorem i szukałam najtańszych ofert kredytów w sieci. W sumie skończyło się na tym, że i tak sprzedałam się PKO, ale nie zmienia to faktu, że chyba większość z nas siada najpierw do internetu i tam znajduje oferty najtańsze dla niego.

Myślę, że za 10 albo 20 lat to będę musiała szukać pracy zupełnie gdzie indziej (czy są takie centra obsługi dla tych banków internetowych?), bo każdy będzie zakładał konta i płacił za rachunki online. Nie widzę jeszcze za bardzo oferty kredytów hipotecznych i w ich przypadku ominięcie naszego oddziału jest chyba niemożliwe, ale to kwestia czasu.

Najzwyczajniej w świecie chyba będę musiała zacząć się od nowa szkolić na tych durnych konferencjach korporacyjnych i zacząć się uśmiechać do dziewczyn pracujących w dobrych firmach, bo w banku PKO miejsca dla mnie niedługo nie będzie.


wtorek, 1 listopada 2011

Nareszcie wolne. Bank zobaczę dopiero za tydzień.

Nareszcie udało mi się nakłonić szefa do udzielenia mi zaległego urlopu. Razem z wolnym poniedziałkiem przez pierwszym listopada będzie to chyba z 10 dni (nie policzę, bo tutaj za liczenie mi nie płacą). Ostatnie tygodnie to istna mordęga w której rolę główną grała znowu Max Pożyczka.

Nie dość, że centrala znowu intensywnie zaczęła produkt reklamować, to dodatkowo wiele osób wróciło do PKO po konta osobiste (nie wiem czym to jest spowodowane, ale mnie np. Majewski nie przekonuje). 

W każdym razie jest wolne, siedzę z dzieckiem w domu i zastanawiam się nad zmianą pracodawcy. Wiem, wiem, wiem. Wiele razy już to mówiłam. Mój mąż, który pracuje przez internet nawet namawiał mnie na przeniesienie się do jakiegoś doradcy kredytowego, ale mi się wydaje, że to tylko zmiana na gorsze (i praca na akord).

 W PKO nie jest źle, gdyby nie to, że zasady zmieniają się tu co tydzień. System w jakim pracujemy wymaga ciągłego doskonalenia. I nie mówię tu o doskonaleniu pracownika, ale doskonaleniu swojej zdolności do opanowywania bezsensownych procedur. Ufff. Teraz kawka i ptyś.