środa, 18 maja 2011

Praca w banku w Anglii? Czyś ty upadła na łeb?

Praca w PKO od wielu lat nie jest już dla mnie taka przyjemnością, jaką była nawet pierwszego dnia, gdy okazało się, że najlepsi i najciekawsi ludzie w naszym mieście to właśnie pracownicy banku. Za każdym razem, gdy zaczynam procedurę rozpatrywania kredytu na mieszkanie albo siedzę z klientem, który po raz dziesiąty zastanawia się, czy na pewno potrzebna mu działka lub dom i czy na pewno ten kredyt nie jest za drogi, marzę o wyjściu za drzwi i nie wróceniu do tego miejsca.


Ostatnio koleżanka wpadła na pomysł, żeby może spróbować w Anglii. Jeden z jej znajomych wyjechał dwa lata temu do Londynu by pracować w banku Barclays w Londynie. Praca w Anglii ma swoje zalety, ale chyba nie zostawiłabym naszego miasta. Nie mówiąc już o tym, że w PKO wcale nie zarabia się ochłapów, tylko całkiem przyzwoite (jak na polskie warunki) pieniądze. Praca w banku w Anglii ma jednak z pewnością więcej zalet, niż użeranie się z szefostwem z naszego oddziału. Pieniądze z pewnością są konkretne, a mogłabym dodatkowo podszkolić język (te kursy metodą Callana wcale nie są jakieś super rewelacyjne).

Powiedziałam o tym mężowi. Jego odpowiedź widzicie w nagłówku tej notki. Przecież byliśmy kiedyś na krótki czas za granicą i marzyła nam się biurowa praca w Polsce. Teraz jak już mamy kredyt na dom, dwa samochody i dziecko, ja zaczynam myśleć o ucieczce. Nie ma bata. Ja zostaję.